Bardzo lubię testować nowe produkty do włosów-tak, staję się włosomaniaczką. Dużo czytam, dużo obserwuję i bardzo chciałabym spróbować wszystkich polecanych przez blogerki kosmetyków. Moje włosy ze względu na swoją wysokoporowatość do tej pory nie były gładkie i lśniące. Doszłam do wniosku, że oprócz dobrego łagodnego szamponu i mocno nawilżajacej maski potrzebują jeszcze odżywki, którą będę mogła nawilżać je codziennie. Zaczęłam się rozglądać za czymś w spreyu, bo taka aplikacja najbardziej mi odpowiada. Mój wybór padł na GlissKur'a.
Kiedyś już stosowałam różowa odżywkę GlissKura i pamiętam,że moje włosy wyglądały bardzo ładnie, ale moja pielęgnacja w tym czasie wyglądała z goła inaczej.
Cena
Gliss Kur Hair Repair z kompleksem płynnej keratyny kupiłam w Rossmanie za ok 12zł, więc cena jest dosyć standardowa jeśli chodzi o tego typu kosmetyki. Pojemność jest niezła 200ml. Po dotarciu do domu od razu rozpoczęłam testy. Odżywkę stosowałam dwojako-czasami po myciu na wilgotne włosy a czasami rano żeby dodać nawilżenia i załagodzić efekt puchu.
Opakowanie
Aplikacja była bardzo przyjemna, gdyż sprey ma dobry rozpylacz, który tworzy przyjemną mgiełkę. Przed użyciem kosmetyku należy go wstrząsnąć-widać wtedy dzięki przezroczystemu opakowaniu, że produkt się pieni.
Działanie
No cóż, po bombie siliconowej nie spodziewałam się cudów, bo wiadomo że one tylko obklejają i nic szczególnego nie robią. Liczyłam jednak na wygładzenie i ochronę moich loków przed urazami mechanicznymi. Kurtka zimowa, szalik, golfy i grube swetry sprawiają, ze moje kłaczki strasznie się puszą, plątają i pojawiło się kilka rozdwojonych końcówek.
Niestety, odżywka nie pomogła w żadnej z tych kwestii. Ani aplikacja na suche, ani na mokre nie ujarzmiła loków. Co gorsze, zauważyłam straszne podrażnienie skóry głowy po aplikacji tego kosmetyku mimo, że nie kierowałam strumienia odżywki na skalp. Głowa swędziała mnie niemiłosiernie po nim i niestety stosowanie go przestało być przyjemne.
Z dobrych stron muszę przyznać, że jej zapach jest bardzo przyjemny-istne perfumy na włosach. Co więcej, trzyma się bardzo długo od momentu aplikacji. Zauważyłam też delikatne nabłyszczenie włosów i lekką pomoc w rozczesywaniu włosów. Kosmetyk jest bardzo lekki, więc nadaje się dla osób o cienkich włosach.
Podsumowując
+cenę
+wydajność
+dobry atomizer
+piękny zapach
+lekkie nabłyszczenie włosów
+drobną pomoc w rozczesywaniu
-nie chroni przed urazami mechanicznymi
-nie zapobiega puszeniu
-nie wygładza
-nie nawilża
-podrażnia skórę głowy
-wywołuje swędzenie
Czy kupię ponownie? Raczej nie. Czy wyrzucę? Nie! Po pierwsze odżywkę silikonową zawsze warto mieć w swojej łazience w razie nieudanego eksperymentu z jakimś włosowym specyfikiem, który skołtuni nam włosy-wtedy ratunek mamy pod ręką! Poza tym, gdy już mi się skończy ten sprey na pewno wykorzystam jego opakowanie, bo atomizer jest bardzo dobry i świetnie rozprowadza produkt.
Miałyście jakieś produkty Gliss Kura? Sprawdziły się u Was, czy efekty były podobne jak u mnie???
Nie wspominam dobrze Gliss Kura i nie ciągnie mnie do nowych produktów z tej serii kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJa do niego tez nie wrócę i chyba podaruję sobie też inne produkty typu szampon czy odżywka:)
Usuńnie lubię gliss kurów ;/ za to fajnie sprawdzają się odżywki mariona w sprayu
OdpowiedzUsuńJa obecnie stosuję Biovaxa z olejkiem arganowym a następną odżywkę spróboję zrobić sama:))
Usuńna moich włosach odżywki gliss kur sprawdzają się bardzo dobrze, często do nich wracam:)
OdpowiedzUsuńPewnie mamy inny typ włosa:) U mnie też kiedyś był ok, ale wtedy moja pielęgnacja włosów wyglądała inaczej:)
UsuńMoja mama je uwielbia, ja nie jestem taką fanką, raczej obojętnie do nich podchodzę ;P
OdpowiedzUsuń